Michał
Nie miałeś pojęcia do czego doszłoby, gdyby Karolina nie uciekła i nie zostawiła cię tutaj samego. Siedziałeś oparty plecami o zimne płytki łazienki, wpatrując się w jeden punkt przed sobą. Po woli trzeźwiałeś. Do toalety jak oparzona wpadła Julka, której nie poznałeś. Dopiero po dłuższej chwili przypomniała ci się blondynka, która zawsze była obok Karoli. Zdziwiona widokiem ciebie siedzącego na podłodze nachyliła się na tobą i spojrzała zaskoczona. Sam skierowałeś na nią swoje błękitne tęczówki i wzruszyłeś ramionami. Kompletnie nie pamiętałeś co zdarzyło się tutaj przed kilkoma minutami. Kilka minut później do toalety wpadł zdyszany Mariusz. Brzezińska na jego zdziwione spojrzenie nie odpowiedziała. Blondynka złapała siatkarza z prawej strony, a jego przyjaciel uczynił to samo tylko z lewej strony. Powoli wyprowadzili cię z toalety i posadzili na stołku. Szeptali coś sobie na ucha, byś ty nie usłyszał. Twoja głowa opadała na dół, a oczy same się zamykały. Gdyby nie szybka interwencja Wlazłego spadłbyś na klubową podłogę. Po chwili zastanowienia Szampon objął cię ramieniem i zaprowadził do taksówki, która stała tuż obok klubu. On również nieco wypił, ale nie był tak pijany jak Misiek. Kilka minut później byli już w swoim pokoju. Szampon miał zamiar porozmawiać z swoim przyjacielem o Dagmarze i Karolinie, ale widząc jego stan postanowił zostawić to na potem. Po pomieszczeniu rozległo się pukanie do drzwi. Opadłeś pół przytomny na miękkie łóżko i odpłynąłeś do krainy Morfeusza. Spałeś tak intensywnie, że nawet nie zauważyłeś, że twój kochany kumpel po długich cierpieniach przeniósł cię do kadrowego autobusu. Na zegarze wybiła 22:00. Dokładnie za dwie godziny i kilka minut, czyli dokładnie o 24 coś mieli znaleźć się w Bełchatowie, gdzie miała go odebrać Dagmara.
Karolina
Siedziałaś w piżamach na swoim łóżku. Nadal nie mogłaś uwierzyć w to co wydarzyło się w klubie. Podkurczyłaś kolana pod brodę i objęłaś się ramionami. Julka brała prysznic, a ty zamartwiałaś się. Wiedziałaś, że dobrze postąpiłaś , opychając go od siebie. Owszem kochałaś go i cholernie ci na nim zależało, ale chciałaś jego szczęścia. A jego szczęście było u boku Dagmary wraz z chłopcami. Nie chciałaś by potem miał przez ciebie kłopoty. W końcu prędzej czy później Daga dowiedziałaby się o zdradzie, do której na szczęście nie doszło. Zdecydowanie wystarczył ci jego codzienny widok roześmianej twarzy i tych lazurowych oczu. Potrzęsłaś głową, by odgonić te myśli, co częściowo ci się udało. Drzwi od łazienki otworzyły się, a stanęła w nich twoja kochana przyjaciółka. Byłaś jej bardzo wdzięczna, za to, że nie pozwoliła ci wyznać swoich uczuć do Michała. Może by i nic z tego nie rozumiał, ale mógłby sobie przypomnieć ten wieczór i niektóre twoje słowa. Posłałaś jej blady uśmiech i przykryłaś swoje nogi ciepłą kołdrą. Na dworze wciąż było bardzo ciepło. Już jutro rano ustaliłaś wraz z Julką wyruszenie w drogę powrotną. Tak też postanowiłaś się wyspać. Powoli odczuwałaś skutki dużego spożycia alkoholu. Poczułaś mocny atak bólu w okolicach skroni. Zmęczona i śpiąca ułożyłaś swoją głowę na miękkiej poduszce i przymknęłaś oczy. Nawet nie zauważyłaś kiedy śniłaś już o kolejnym meczu, o nim- Michale Winiarskim, którego jak najszybciej musiałaś się pozbyć ze swojej głowy.
Dagmara
Siedziałaś w samochodzie, co chwila zerkając na zegarek w telefonie. Kadrowy autobus już dawno powinien tu być. Nieco już zniecierpliwiona stukałaś swoimi długimi, pomalowanymi na jaskrawą czerwień paznokciami o kierownice. Wreszcie! Niemalże wyskoczyłaś z auta, kiedy twoje ciemne oczy dostrzegły zajeżdżający na parking obok klubu PGE Skry autokar. Stanęłaś obok drzwi kierowcy i przyglądałaś się, jak siatkarze wypakowują swoje bagaże. Od razu zauważyłaś, że Michał jest taki jakiś niemrawy. Twój mąż oparty o ramie Mariusza udał się w twoim kierunku. A kiedy nachylił się by cie pocałować od razu poczułaś od niego woń alkoholu. Przewróciłaś tylko oczami i stwierdziłaś, że dobrze zrobiłaś nie biorąc Oliwiera ze sobą. Choć nie będzie musiał oglądać nietrzeźwego ojca. Podziękowałaś Wlazłemu za opiekę nad brunetem i pożegnała się z nim całusem w policzek. Kapitan Skry posłał jej ciepły uśmiech i zniknął w ramionach Pauliny. Wsiadłaś do samochodu i odwróciłaś głowę w kierunku swojego męża. Zawiodłaś się na nim! Owszem pił dość często po wygranej, ale żeby do nieprzytomności ?! W końcu gdyby nie było tam Szampona ciekawe co by się wydarzyło. A właściwie już się wydarzyło. Nie miałaś pojęcia do czego doszłoby, gdyby nie rozsądek Karoliny. Mogłaby ulec jego niebieskim oczom, a wtedy ty cierpiałabyś okropnie. Na szczęście była bardzo mądrą dziewczyną i doskonale wiedziała jak się zachować. Owszem kochała go, ale nie chciała skrzywdzić ciebie ani twoich i jego dzieci. Z delikatnym uśmiechem na ustach ruszyłaś dobrze znaną drogą w kierunku swojego mieszkania. Michał powoli wracał do rzeczywistości i odsypiał na fotelu obok ciebie. Gdy wysiedliście już z samochodu był w dobrym stanie. Zaśmiałaś się pod nosem na widok jego nieco chwiejnych jeszcze ruchów. Złapałaś go za rękę i przyciągnęłaś do siebie. Siatkarz uśmiechnął się łagodnie i objął cię w pasie. Wspięłaś się na palce i ocierając swój nos o jego złożyłaś na jego ustach delikatny pocałunek. Winiarski mruknął na znak zadowolenia i tym razem on całował cię z namiętnością. Po chwili oderwaliście się od siebie i weszli do domu. Oliwier zerwał się szybko z kanapy w salonie i wskoczył swojemu ojcu na szyję. Doskonale znałaś ten obrazek i mogłaś przyglądać mu się nieskończenie wiele razy. Twoja matka podeszła do ciebie i posłała ci uśmiech, wymieniając z tobą kilka zdań. Podziękowałaś jej za zajęcie się synem i odprowadziłaś do drzwi. Później zmęczona opadłaś na kanapę i westchnęłaś głośno. Następnie zdjęłaś czarne wysokie szpilki i rzuciłaś je gdzieś w kąt salonu. Po kilku sekundach miejsce obok ciebie zajął odświeżony już Michał. Ułożyłaś głowę na jego kolanach i wpatrywałaś się w jego lazurowe oczy. On uśmiechał się do ciebie i również wpatrywał w twoje ciemne tęczówki.
-Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie Daga?- zapytał cie.
-Jasne, że pamiętam.
Wtedy obojgu ukazał się obraz meczu. Pamiętnego meczu. Z szerokim uśmiechem siedziałaś obok swojej przyjaciółki. Nie mogłaś się już doczekać rozpoczęcia spotkania. Gdy po hymnie zasiadłaś na swoje miejsce nie mogłaś oderwać wzroku od polskich siatkarzy. Owszem lubiłaś siatkówkę, ale nie aż tak bardzo. Byłaś pewna, że była to w stu procentach wina Wiktorii. Szatynka popijała Pepsi, przyglądając się rywalizacji. Gdy mecz dobiegł końca uradowana zaczęłaś skakać z twoją przyjaciółką jak szalona. Dopiero po chwili dostrzegłaś na swojej koszulce wielką plamę po napoju. Roześmiałaś się głośno i zbiegłaś na dół. Zamyślona nawet nie zauważyłaś kiedy wpadłaś na niebieskookiego wysokiego siatkarza. Brunet wyciągnął do ciebie dłoń, a ty z tego skorzystałaś. Staliście blisko siebie i przez kilka minut nie mogliście od siebie oderwać wzroku. Jego błękitne tęczówki niemalże świdrowały cie wzrokiem, a ty nie oderwałaś się od nich choćby na sekundę.
Powróciłaś do świata rzeczywistości i zerwałaś się z kanapy. Wolnym korkiem udałaś się w kierunku pokoju swojego syna. Oliwier spał słodko w swoim wygodnym łóżeczku, uśmiechnęłaś się na ten widok i udałaś do sypialni. Michał wszedł tak kilka minut po tobie i zmęczony padł na swoje miejsce. Zaśmiałaś się pod nosem i zgasiłaś światło. Przebrana w jego czarną koszulkę ułożyłaś się obok niego i zasnęłaś wtulona w jego ramiona.
Karolina
Otworzyłaś swoje oczy i spojrzałaś na zegar przy łóżku. Wskazał on ósmą rano. Czemu obudziła się tak wcześnie? W końcu zawsze wstawałaś około 9-10. A może powodem tego był on? Potrzęsłaś głową i odgoniłaś tę myśl w zakamarki swojego umysłu. Pełna energii na nowy dzień wstałaś z łóżka i zabrałaś się za sprzątanie pokoju. Nie miałaś wiele do ogarnięcia. Łóżko prześcieliłaś tak jak zostałaś go tuż po przybyciu i z delikatnym uśmiechem na ustach wbiegłaś do łazienki. Twojej przyjaciółki nie było w pokoju, za pewne jadła teraz śniadanie. Po kilku minutach i ty zeszłaś na dół, w celu pozbycia się głodu. Zauważyłaś Julkę siedzącą przy stoliku tuż obok okna, wpatrującą się w widoki za nim. Przywitałaś ją szerokim uśmiechem i zajęłaś miejsce na przeciw niej. Po chwili podeszła do ciebie kelnerka, a ty zamówiłaś u niej swoje ulubione danie, czyli naleśniki. Zawsze kojarzyły ci się z dzieciństwem. Pamiętałaś jak twoja mama od rana smażyła je w kuchni, a następnie nadziewała powidłami i czekoladą. Pamiętałaś to jakby było to wczoraj. Teraz mogłaś sobie jednie pomarzyć o tak smacznym śniadaniu przygotowanym przez twoją matkę. Kilka razy zamierzałaś odwiedzić swoich rodziców, lecz zawsze nie znalazłaś czasu. Oni również dawno u ciebie nie byli. Jednak zawsze wspierali cię byś dążyła do celu. Oboje chcieli byś była szczęśliwa, robiła to co kochałaś od małego. Doskonale pamiętałaś jak od najmłodszych lat brał w dłoń dezodorant i śpiewałaś do niego głośno swoje ulubione piosenki. Twoja matka zawsze przyglądała się temu z uśmiechem, a ojciec leciał po aparat by uwiecznić to na pamiątkę. Uśmiechnęłaś się szeroko na to wspomnienie, a do rzeczywistości przywróciło cię szturchniecie przyjaciółki. Zabrałaś się za jedzenie twojego śniadania. Po kilku minutach kończyłaś już kawę, a następnie wraz z Brzezińską udałaś się z powrotem do swojego pokoju. Nie chciałaś psuć tego wspaniale zapowiadającego się dnia wspomnieniami wczorajszego wieczoru w klubie. Wolałaś myśleć o tym w swoich czterech ścianach, niż teraz. Wyjęłaś z kieszeni spodenek swój telefon i włączyłaś swoją playlistę. Podśpiewując pod nosem piosenki, wykonywałaś zgrabne ruchy biodrami i pakowałaś swoje rzeczy do dużej czarnej walizki. Julka tymczasem wyszła do pobliskiego sklepu by zakupić jakieś jedzenie na drogę. Po godzinie uporałaś się z pakowaniem i siedziałaś w holu ,oczekując na swoją kumpelę. Po chwili siedziałaś już w samochodzie obok blondynki. Wyjęłaś ze schowka stos płyt i po chwili zastanowienia wybrałaś jedną z nich. Hymn waszego ulubionego klubu, czyli PGE Skry Bełchatów rozległ się po wnętrzu samochodu. Z szerokim uśmiechami śpiewałyście doskonale znane słowa. Przechodni nie raz zatrzymywali swój wzrok na was, ale wy to ignorowałyście. Nagle poczułaś w kieszeni wibracje. Wyjęłaś swoją komórkę i odebrałaś połączenie.
-Cześć Karola! Jak tam dotarłyście już do Bełchatowa?- usłyszałaś głos Kurka w słuchawce.
-Hej Bartek! Jeszcze nie, ale już nie długo.-odpowiedziałaś.
-Czy mi się wydaje czy tam hymn Skry leci? Mogę dziś wpaść do ciebie na obiad? Chciałem z tobą porozmawiać, w końcu tak dawno się widzieliśmy.-roześmiał się siatkarz.
-No a jaki by inny. PGE Skra rządzi co nie Jula?!- zaśmiałaś się.-Haha Kurek nie rób z siebie jeszcze większego durnia niż jesteś. Dawno?! Przecież dzień lub dwa temu. Mogę się pewnie spodziewać jakieś poważnej rozmowy.
-No to dawno przecież ! Do zobaczenia kochana kuzynko!- rozłączył się.
Wymieniłaś spojrzenie ze swoją towarzyszką i roześmiałaś się wraz z nią głośno. Co jak co, ale Kurek to był nienormalnym kuzynem.
***
Po dwóch godzinach dotarłaś wreszcie do ukochanego przez ciebie Bełchatowa. Byłaś wdzięczna rodzicom za podarowanie ci na 18 urodziny tego mieszkania. Czułaś się w nim jak królewna w zamku i nigdy byś go nie sprzedała. W Bełchatowie tak jak Wrocławiu panował upał. Westchnęłaś głośno i położyłaś walizkę tuż obok kanapy, na którą opadłaś właśnie. Twoje myśli znów powróciły do niego. Jego lazurowe tęczówki patrzyły na ciebie z pożądaniem i pragnieniem, jego usta były blisko twojej szyi. Czułaś zapach jego perfum. Uwielbiałaś go. Do tego ta kilku milimetrowa odległość. Nie wiedziałaś jakim cudem mu się nie poddałaś. Chciałaś tego, cholernie chciałaś wreszcie zasmakować rozkoszy. Zasmakować jego ust, ale powstrzymałaś się. Skąd nagle w tobie taka siła? Nie znałaś odpowiedzi na to pytanie. Od pierwszego spotkania coś do niego czułaś. Chciałaś go poznać bliżej. Przyciągał cię do siebie i miałaś przeczucie, że on również czuje coś podobnego. W końcu to zbliżenie na basenie nie mogło być przypadkiem. Ty tego chciałaś. Chciałaś go pocałować, a on prawie by ci uległ, lecz w ostatniej chwili jakby obudził się. Może nie chciał tego zrobić, bo miał Dagmarę? A gdyby nie przypomniał sobie o niej? Co by się stało? Te pytania ciągle krążyły ci po głowie. Potrzęsłaś głową i poprawiłaś się do postawy siedzącej. Spojrzałaś na zegar wiszący na ścianie. Wskazywał południe. Wyjęłaś z kieszeni komórkę i już miałaś zadzwonić do Bartka, kiedy po twoim mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka. Przekręciłaś kluczyk w zamku i otworzyłaś drzwi. W progu ujrzałaś sylwetkę Bartosza. Kurek posłał ci szeroki uśmiech i wtargnął do mieszkania. Cały on!
-Ja dopiero wróciłam i nic jeszcze nie mam. Może zamówimy pizze co? Napijesz się czegoś?- zapytałaś siatkarza.
-Okay, rozumiem. Zamawiaj.- posłał ci uśmiech.- Jasne, wina.
-Bartek a ty nie czasami samochodem?- spojrzałaś na niego podejrzliwie.
-Nie dziś na nogach. Po za tym tylko troszkę.- odpowiedział.
Zerwałaś się z kanapy i podeszłaś do barku. Po chwili ponownie zajęłaś miejsce w salonie i otworzyłaś butelkę, nalewając do dwóch szklanek. Nie miałaś zamiaru dużo pić, gdyż jeszcze po wczoraj odczuwałaś skutki. Kurek upił łyk alkoholu i spojrzał na ciebie z ciekawością.
-Mogę wiedzieć co łączy ciebie i Winiarskiego? Widziałem jak na niego patrzysz. Błagam cię Kina nie rób tego. On ma rodzinę.-wypowiedział na jednym tchu.
-Przyjaźń. Przecież normalnie na niego patrze. Ubzdurałeś sobie jakąś głupotę.-odpowiedziałaś, wpatrując się w ścianę.
-Ach tak! Karolina znam cię od małego i wiem jak się zachowujesz kiedy jesteś zakochana. Widzę jak się uśmiechasz kiedy rozmawiasz z Michałem.
-Zakochana? Błagam cię!
- Widzę, że się nie dogadamy. Najwyżej sama będziesz musiała zjeść tą pizze! -poderwał się z miejsca, a ty złapałaś go za nadgarstek.
-Czekaj! No dobra powiem ci wszystko. Spotkałam Michała przypadkowo. Wpadłam na niego w klubie. Później spotkaliśmy się na jego meczu, na którym ja miałam występ. Później o mało co nie pocałowałyśmy się, a wczoraj Michał upił się i po pianemu chciał mnie przelecieć. To jak na razie wszystko.-wypowiedziałaś na jednym tchu.
-Wróć ,wróć kochana! Przelecieć, pocałowaliście się prawie?! Karola!
-Nom tak, ale ten prawie pocałunek to z mojej winy, ale przelecenie. No cóż byliśmy pijany, ale ja miałam resztki rozsądku i uciekłam. Nie chce zniszczyć mu szczęścia. Nie chce by jego dzieci i Dagmara cierpiały. Nie bój się! Będę uważać. - zapewniłaś go, poklepując po ramieniu i uśmiechając się łagodnie.
- Mam nadzieje. Mądra z ciebie jednak dziewczyna. Nie jesteś taka pier*olnięta jak myślałem.- zaśmiał się pod nosem.
Natychmiast oberwał od ciebie poduszką. Twoje wygłupy przerwał dzwonek do drzwi. Zapłaciłaś dostawcy i zabrałaś od niego pizze. Kurek posłał ci łobuzerski uśmiech i zabrał trzy kawałki. Spojrzałaś na niego groźnie, ale po chwili roześmiałaś się. Po zjedzeniu obiadu odprowadziłaś siatkarza do drzwi i zamknęłaś się. Wzięłaś szybki prysznic i wyszłaś na dwór w samym bikini. Położyłaś się na leżaku i zaczęłaś opalać. Nagle usłyszałaś dźwięk SMS-a. Szybko odblokowałaś telefon i otworzyłaś wiadomość. Była ona od Michała.
"Przepraszam cię za wczoraj. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. :) Winiar"
"Nie gniewam się. Co porabiasz? Kina"-odpowiedziałaś zgodnie z prawdą.
Po kilku minutach dostałaś odpowiedź.
"Siedzę i się nudzę. A ty? :D Winiar"
"Opalam się :) Kina"
"Mrr.... To może wpadnę nasmarować cię kremikiem co? :D Winiar"
"Precz mi z stąd ty zboczeńcu. Ja bym się bała koło takiego spać. Kina"
"Wiesz nic tak nie jara jak oczy Winiara :D Daga więc żyje spokojnie. Winiar"
***
No i pierwszy nieudany rozdział na tym blogu. Spieprzyłam go. Powoli zbliżamy się do momentu spotkania Karoliny i Dagmary. Na szczęście przeszła mi głowa i mogłam spokojnie dokończyć zaczęty rozdział :) Kolejny już w czwartek :) Zapraszam do wyrażenia opinii w komentarzu :) Pozdrawiam i do zobaczenia! :*
Dagmara
Siedziałaś w samochodzie, co chwila zerkając na zegarek w telefonie. Kadrowy autobus już dawno powinien tu być. Nieco już zniecierpliwiona stukałaś swoimi długimi, pomalowanymi na jaskrawą czerwień paznokciami o kierownice. Wreszcie! Niemalże wyskoczyłaś z auta, kiedy twoje ciemne oczy dostrzegły zajeżdżający na parking obok klubu PGE Skry autokar. Stanęłaś obok drzwi kierowcy i przyglądałaś się, jak siatkarze wypakowują swoje bagaże. Od razu zauważyłaś, że Michał jest taki jakiś niemrawy. Twój mąż oparty o ramie Mariusza udał się w twoim kierunku. A kiedy nachylił się by cie pocałować od razu poczułaś od niego woń alkoholu. Przewróciłaś tylko oczami i stwierdziłaś, że dobrze zrobiłaś nie biorąc Oliwiera ze sobą. Choć nie będzie musiał oglądać nietrzeźwego ojca. Podziękowałaś Wlazłemu za opiekę nad brunetem i pożegnała się z nim całusem w policzek. Kapitan Skry posłał jej ciepły uśmiech i zniknął w ramionach Pauliny. Wsiadłaś do samochodu i odwróciłaś głowę w kierunku swojego męża. Zawiodłaś się na nim! Owszem pił dość często po wygranej, ale żeby do nieprzytomności ?! W końcu gdyby nie było tam Szampona ciekawe co by się wydarzyło. A właściwie już się wydarzyło. Nie miałaś pojęcia do czego doszłoby, gdyby nie rozsądek Karoliny. Mogłaby ulec jego niebieskim oczom, a wtedy ty cierpiałabyś okropnie. Na szczęście była bardzo mądrą dziewczyną i doskonale wiedziała jak się zachować. Owszem kochała go, ale nie chciała skrzywdzić ciebie ani twoich i jego dzieci. Z delikatnym uśmiechem na ustach ruszyłaś dobrze znaną drogą w kierunku swojego mieszkania. Michał powoli wracał do rzeczywistości i odsypiał na fotelu obok ciebie. Gdy wysiedliście już z samochodu był w dobrym stanie. Zaśmiałaś się pod nosem na widok jego nieco chwiejnych jeszcze ruchów. Złapałaś go za rękę i przyciągnęłaś do siebie. Siatkarz uśmiechnął się łagodnie i objął cię w pasie. Wspięłaś się na palce i ocierając swój nos o jego złożyłaś na jego ustach delikatny pocałunek. Winiarski mruknął na znak zadowolenia i tym razem on całował cię z namiętnością. Po chwili oderwaliście się od siebie i weszli do domu. Oliwier zerwał się szybko z kanapy w salonie i wskoczył swojemu ojcu na szyję. Doskonale znałaś ten obrazek i mogłaś przyglądać mu się nieskończenie wiele razy. Twoja matka podeszła do ciebie i posłała ci uśmiech, wymieniając z tobą kilka zdań. Podziękowałaś jej za zajęcie się synem i odprowadziłaś do drzwi. Później zmęczona opadłaś na kanapę i westchnęłaś głośno. Następnie zdjęłaś czarne wysokie szpilki i rzuciłaś je gdzieś w kąt salonu. Po kilku sekundach miejsce obok ciebie zajął odświeżony już Michał. Ułożyłaś głowę na jego kolanach i wpatrywałaś się w jego lazurowe oczy. On uśmiechał się do ciebie i również wpatrywał w twoje ciemne tęczówki.
-Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie Daga?- zapytał cie.
-Jasne, że pamiętam.
Wtedy obojgu ukazał się obraz meczu. Pamiętnego meczu. Z szerokim uśmiechem siedziałaś obok swojej przyjaciółki. Nie mogłaś się już doczekać rozpoczęcia spotkania. Gdy po hymnie zasiadłaś na swoje miejsce nie mogłaś oderwać wzroku od polskich siatkarzy. Owszem lubiłaś siatkówkę, ale nie aż tak bardzo. Byłaś pewna, że była to w stu procentach wina Wiktorii. Szatynka popijała Pepsi, przyglądając się rywalizacji. Gdy mecz dobiegł końca uradowana zaczęłaś skakać z twoją przyjaciółką jak szalona. Dopiero po chwili dostrzegłaś na swojej koszulce wielką plamę po napoju. Roześmiałaś się głośno i zbiegłaś na dół. Zamyślona nawet nie zauważyłaś kiedy wpadłaś na niebieskookiego wysokiego siatkarza. Brunet wyciągnął do ciebie dłoń, a ty z tego skorzystałaś. Staliście blisko siebie i przez kilka minut nie mogliście od siebie oderwać wzroku. Jego błękitne tęczówki niemalże świdrowały cie wzrokiem, a ty nie oderwałaś się od nich choćby na sekundę.
Powróciłaś do świata rzeczywistości i zerwałaś się z kanapy. Wolnym korkiem udałaś się w kierunku pokoju swojego syna. Oliwier spał słodko w swoim wygodnym łóżeczku, uśmiechnęłaś się na ten widok i udałaś do sypialni. Michał wszedł tak kilka minut po tobie i zmęczony padł na swoje miejsce. Zaśmiałaś się pod nosem i zgasiłaś światło. Przebrana w jego czarną koszulkę ułożyłaś się obok niego i zasnęłaś wtulona w jego ramiona.
Karolina
Otworzyłaś swoje oczy i spojrzałaś na zegar przy łóżku. Wskazał on ósmą rano. Czemu obudziła się tak wcześnie? W końcu zawsze wstawałaś około 9-10. A może powodem tego był on? Potrzęsłaś głową i odgoniłaś tę myśl w zakamarki swojego umysłu. Pełna energii na nowy dzień wstałaś z łóżka i zabrałaś się za sprzątanie pokoju. Nie miałaś wiele do ogarnięcia. Łóżko prześcieliłaś tak jak zostałaś go tuż po przybyciu i z delikatnym uśmiechem na ustach wbiegłaś do łazienki. Twojej przyjaciółki nie było w pokoju, za pewne jadła teraz śniadanie. Po kilku minutach i ty zeszłaś na dół, w celu pozbycia się głodu. Zauważyłaś Julkę siedzącą przy stoliku tuż obok okna, wpatrującą się w widoki za nim. Przywitałaś ją szerokim uśmiechem i zajęłaś miejsce na przeciw niej. Po chwili podeszła do ciebie kelnerka, a ty zamówiłaś u niej swoje ulubione danie, czyli naleśniki. Zawsze kojarzyły ci się z dzieciństwem. Pamiętałaś jak twoja mama od rana smażyła je w kuchni, a następnie nadziewała powidłami i czekoladą. Pamiętałaś to jakby było to wczoraj. Teraz mogłaś sobie jednie pomarzyć o tak smacznym śniadaniu przygotowanym przez twoją matkę. Kilka razy zamierzałaś odwiedzić swoich rodziców, lecz zawsze nie znalazłaś czasu. Oni również dawno u ciebie nie byli. Jednak zawsze wspierali cię byś dążyła do celu. Oboje chcieli byś była szczęśliwa, robiła to co kochałaś od małego. Doskonale pamiętałaś jak od najmłodszych lat brał w dłoń dezodorant i śpiewałaś do niego głośno swoje ulubione piosenki. Twoja matka zawsze przyglądała się temu z uśmiechem, a ojciec leciał po aparat by uwiecznić to na pamiątkę. Uśmiechnęłaś się szeroko na to wspomnienie, a do rzeczywistości przywróciło cię szturchniecie przyjaciółki. Zabrałaś się za jedzenie twojego śniadania. Po kilku minutach kończyłaś już kawę, a następnie wraz z Brzezińską udałaś się z powrotem do swojego pokoju. Nie chciałaś psuć tego wspaniale zapowiadającego się dnia wspomnieniami wczorajszego wieczoru w klubie. Wolałaś myśleć o tym w swoich czterech ścianach, niż teraz. Wyjęłaś z kieszeni spodenek swój telefon i włączyłaś swoją playlistę. Podśpiewując pod nosem piosenki, wykonywałaś zgrabne ruchy biodrami i pakowałaś swoje rzeczy do dużej czarnej walizki. Julka tymczasem wyszła do pobliskiego sklepu by zakupić jakieś jedzenie na drogę. Po godzinie uporałaś się z pakowaniem i siedziałaś w holu ,oczekując na swoją kumpelę. Po chwili siedziałaś już w samochodzie obok blondynki. Wyjęłaś ze schowka stos płyt i po chwili zastanowienia wybrałaś jedną z nich. Hymn waszego ulubionego klubu, czyli PGE Skry Bełchatów rozległ się po wnętrzu samochodu. Z szerokim uśmiechami śpiewałyście doskonale znane słowa. Przechodni nie raz zatrzymywali swój wzrok na was, ale wy to ignorowałyście. Nagle poczułaś w kieszeni wibracje. Wyjęłaś swoją komórkę i odebrałaś połączenie.
-Cześć Karola! Jak tam dotarłyście już do Bełchatowa?- usłyszałaś głos Kurka w słuchawce.
-Hej Bartek! Jeszcze nie, ale już nie długo.-odpowiedziałaś.
-Czy mi się wydaje czy tam hymn Skry leci? Mogę dziś wpaść do ciebie na obiad? Chciałem z tobą porozmawiać, w końcu tak dawno się widzieliśmy.-roześmiał się siatkarz.
-No a jaki by inny. PGE Skra rządzi co nie Jula?!- zaśmiałaś się.-Haha Kurek nie rób z siebie jeszcze większego durnia niż jesteś. Dawno?! Przecież dzień lub dwa temu. Mogę się pewnie spodziewać jakieś poważnej rozmowy.
-No to dawno przecież ! Do zobaczenia kochana kuzynko!- rozłączył się.
Wymieniłaś spojrzenie ze swoją towarzyszką i roześmiałaś się wraz z nią głośno. Co jak co, ale Kurek to był nienormalnym kuzynem.
***
Po dwóch godzinach dotarłaś wreszcie do ukochanego przez ciebie Bełchatowa. Byłaś wdzięczna rodzicom za podarowanie ci na 18 urodziny tego mieszkania. Czułaś się w nim jak królewna w zamku i nigdy byś go nie sprzedała. W Bełchatowie tak jak Wrocławiu panował upał. Westchnęłaś głośno i położyłaś walizkę tuż obok kanapy, na którą opadłaś właśnie. Twoje myśli znów powróciły do niego. Jego lazurowe tęczówki patrzyły na ciebie z pożądaniem i pragnieniem, jego usta były blisko twojej szyi. Czułaś zapach jego perfum. Uwielbiałaś go. Do tego ta kilku milimetrowa odległość. Nie wiedziałaś jakim cudem mu się nie poddałaś. Chciałaś tego, cholernie chciałaś wreszcie zasmakować rozkoszy. Zasmakować jego ust, ale powstrzymałaś się. Skąd nagle w tobie taka siła? Nie znałaś odpowiedzi na to pytanie. Od pierwszego spotkania coś do niego czułaś. Chciałaś go poznać bliżej. Przyciągał cię do siebie i miałaś przeczucie, że on również czuje coś podobnego. W końcu to zbliżenie na basenie nie mogło być przypadkiem. Ty tego chciałaś. Chciałaś go pocałować, a on prawie by ci uległ, lecz w ostatniej chwili jakby obudził się. Może nie chciał tego zrobić, bo miał Dagmarę? A gdyby nie przypomniał sobie o niej? Co by się stało? Te pytania ciągle krążyły ci po głowie. Potrzęsłaś głową i poprawiłaś się do postawy siedzącej. Spojrzałaś na zegar wiszący na ścianie. Wskazywał południe. Wyjęłaś z kieszeni komórkę i już miałaś zadzwonić do Bartka, kiedy po twoim mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka. Przekręciłaś kluczyk w zamku i otworzyłaś drzwi. W progu ujrzałaś sylwetkę Bartosza. Kurek posłał ci szeroki uśmiech i wtargnął do mieszkania. Cały on!
-Ja dopiero wróciłam i nic jeszcze nie mam. Może zamówimy pizze co? Napijesz się czegoś?- zapytałaś siatkarza.
-Okay, rozumiem. Zamawiaj.- posłał ci uśmiech.- Jasne, wina.
-Bartek a ty nie czasami samochodem?- spojrzałaś na niego podejrzliwie.
-Nie dziś na nogach. Po za tym tylko troszkę.- odpowiedział.
Zerwałaś się z kanapy i podeszłaś do barku. Po chwili ponownie zajęłaś miejsce w salonie i otworzyłaś butelkę, nalewając do dwóch szklanek. Nie miałaś zamiaru dużo pić, gdyż jeszcze po wczoraj odczuwałaś skutki. Kurek upił łyk alkoholu i spojrzał na ciebie z ciekawością.
-Mogę wiedzieć co łączy ciebie i Winiarskiego? Widziałem jak na niego patrzysz. Błagam cię Kina nie rób tego. On ma rodzinę.-wypowiedział na jednym tchu.
-Przyjaźń. Przecież normalnie na niego patrze. Ubzdurałeś sobie jakąś głupotę.-odpowiedziałaś, wpatrując się w ścianę.
-Ach tak! Karolina znam cię od małego i wiem jak się zachowujesz kiedy jesteś zakochana. Widzę jak się uśmiechasz kiedy rozmawiasz z Michałem.
-Zakochana? Błagam cię!
- Widzę, że się nie dogadamy. Najwyżej sama będziesz musiała zjeść tą pizze! -poderwał się z miejsca, a ty złapałaś go za nadgarstek.
-Czekaj! No dobra powiem ci wszystko. Spotkałam Michała przypadkowo. Wpadłam na niego w klubie. Później spotkaliśmy się na jego meczu, na którym ja miałam występ. Później o mało co nie pocałowałyśmy się, a wczoraj Michał upił się i po pianemu chciał mnie przelecieć. To jak na razie wszystko.-wypowiedziałaś na jednym tchu.
-Wróć ,wróć kochana! Przelecieć, pocałowaliście się prawie?! Karola!
-Nom tak, ale ten prawie pocałunek to z mojej winy, ale przelecenie. No cóż byliśmy pijany, ale ja miałam resztki rozsądku i uciekłam. Nie chce zniszczyć mu szczęścia. Nie chce by jego dzieci i Dagmara cierpiały. Nie bój się! Będę uważać. - zapewniłaś go, poklepując po ramieniu i uśmiechając się łagodnie.
- Mam nadzieje. Mądra z ciebie jednak dziewczyna. Nie jesteś taka pier*olnięta jak myślałem.- zaśmiał się pod nosem.
Natychmiast oberwał od ciebie poduszką. Twoje wygłupy przerwał dzwonek do drzwi. Zapłaciłaś dostawcy i zabrałaś od niego pizze. Kurek posłał ci łobuzerski uśmiech i zabrał trzy kawałki. Spojrzałaś na niego groźnie, ale po chwili roześmiałaś się. Po zjedzeniu obiadu odprowadziłaś siatkarza do drzwi i zamknęłaś się. Wzięłaś szybki prysznic i wyszłaś na dwór w samym bikini. Położyłaś się na leżaku i zaczęłaś opalać. Nagle usłyszałaś dźwięk SMS-a. Szybko odblokowałaś telefon i otworzyłaś wiadomość. Była ona od Michała.
"Przepraszam cię za wczoraj. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. :) Winiar"
"Nie gniewam się. Co porabiasz? Kina"-odpowiedziałaś zgodnie z prawdą.
Po kilku minutach dostałaś odpowiedź.
"Siedzę i się nudzę. A ty? :D Winiar"
"Opalam się :) Kina"
"Mrr.... To może wpadnę nasmarować cię kremikiem co? :D Winiar"
"Precz mi z stąd ty zboczeńcu. Ja bym się bała koło takiego spać. Kina"
"Wiesz nic tak nie jara jak oczy Winiara :D Daga więc żyje spokojnie. Winiar"
***
No i pierwszy nieudany rozdział na tym blogu. Spieprzyłam go. Powoli zbliżamy się do momentu spotkania Karoliny i Dagmary. Na szczęście przeszła mi głowa i mogłam spokojnie dokończyć zaczęty rozdział :) Kolejny już w czwartek :) Zapraszam do wyrażenia opinii w komentarzu :) Pozdrawiam i do zobaczenia! :*
Co ty gadasz?! Rozdział wyszedł Ci super! ! Już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów z Winiarem i Szamponem w roli głównej :)
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo, ale moje wymagania do niego były większe i nie wyszedł mi tak jak planowałam... Hehe :D Bo kto tak nie uszczęśliwia jak dwaj szaleni siatkarze i przyjaciele nie? :D Pozdrawiam :*
UsuńNie mogę doczekać się spotkania Karoli i Dagi :) Pewnie będzie ciekawie... A co do rozdziału to wyszedł fajny i NIE spierdzieliłaś go! Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńNie ty jedna ;) No jasne, że tak.. Dziękuję za miłe słowa, ale miałam wobec niego inne oczekiwania, więc spieprzyłam go według siebie. Pozdrawiam :*
UsuńTak, zakochana, Karolina, przyjmij to do wiadomości i nie okłamuj się więcej. Trochę się obawiam spotkania Dagmary i Karoliny... słusznie? Winiarski zabił mnie tym ostatnim tekstem: "Wiesz, nic tak nie jara jak oczy Winiara" - no, ale co? Święta prawda :P
OdpowiedzUsuńPrzecież ona doskonale wie, że jest w nim zakochana :) No nie wiem jeszcze sama jak ono będzie wyglądać, mam kilka opcji i muszę jeszcze pomyśleć, którą wybrać :) No a jakby inaczej :3 Pozdrawiam :*
UsuńPo pierwsze: Kurek jest super! Po drugie: rozdział jest niesamowity! Po trzecie: oby Karolina zmądrzała i się odkochała! I po czwarte: Winiar przestań ją adorować! W jakikolwiek sposób!
OdpowiedzUsuń:D ;) :P Jak zwykle mi się podobało :*
No wiem to przecież :) Haha, nie przesadzaj aż taki nie jest :D Ona nie zmądreje, bo jest mądra, a nie jej wina, że Michał ją uwodzi tymi oczami i całym sobą... Haha :D Nie zabronisz mu, jest 30-latkiem i ma prawo trochę podrywać :D Kryzys wieku średniego nie xD To fajnie , pozdrawiam :*
UsuńGdzie ci niby nie wyszedł? Super, mi się bardzo podobał. Nic tak nie jara jak oczy Winiara hahhahahahahha :D Nie mogę się doczekać spotkania Karoliny i Dagi :*
OdpowiedzUsuńNo oczekiwałam od siebie czegoś bardziej lepszego. Cieszę, się z tego powodu :) No, a co :D Mnie właśnie tak nic nie jara jak oczka Winiara :D To już nie długo :)
Usuń