środa, 2 lipca 2014

Dziewiętnasty.

Z dedykacją dla Olci Nowek :3 

Zatańcz ze mną jeszcze raz 
Otul twarzą moją twarz 
Co z nami będzie? - za oknem świt 
Tak nam dobrze mogło być 


                                                      Kilka tygodni później 

Michał 

Po raz kolejny w tym tygodniu wstałeś wcześnie by wyrobić się na trening. Śniadanie pochłonąłeś w ekspresowym tempie, umyłeś zęby i byłeś gotowy do wyjścia. Z przewieszoną na ramieniu torbą udałeś się swoim ekskluzywnym samochodem w doskonale znaną ci drogę. Gdybyś wiedział, że wydarzy się wypadek, który zablokuje ruch za pewne pojechałbyś inną drogą. Nagle oślepiły cię niebieskie światła od radiowozu policji i karetki. Z ciekawości wysiadłeś z samochodu, przyglądając się całemu zamieszaniu. Czułeś, że stało się coś strasznego. Miałeś złe przeczucia. Po kilku minutach miałeś doskonały widok na całe pobojowisko. Na drodze leżał potrącony mały chłopiec. Od razu dostrzegłeś jego przydługawe blond włosy. Obawiałeś się najgorszego, lecz miałeś jeszcze nadzieję, że to nie on. Podszedłeś jeszcze bliżej taśmy policyjnej. Nie to niemożliwe! Przecież to nie może się dziać! Tam leżał twój syn, Oliwier! Jak? Kiedy?! Odszedłeś kilka kroków dalej, wracając do swojego samochodu. Dopiero tam postanowiłeś dać upust swoim emocjom. Widok na akcję ratunkową, przysłoniły ci łzy. Słony płyn spływał po twoich policzkach niczym krople deszczu. Po chwili ktoś zapukał w twoją szybę. Natychmiast uniosłeś głowę do góry, odwracając ją w bok. Twoim oczom ukazała się zdruzgotana Dagmara. Szybko otworzyłeś drzwi i wpuściłeś ją do środka. Szatynka opadła na siedzenie obok ciebie i wybuchła głośnym płaczem. Tobie również było ciężko, ale musiałeś być tym silnym. Po chwili namysłu przybliżyłeś się do swojej żony i przyciągnąłeś jej sylwetkę do siebie. Wtuliła się w ciebie niczym dziecko. Tak bardzo cię teraz potrzebowała. Chciała wypłakać się dopóki, nie pozbędzie się całej wody ze swojego organizmu. Cierpiałeś tak samo jak ona. Poczułeś się tak jakby jakiś bandyta wystrzelił w twoją stronę pocisk, który trafił w twoje serce, rozwalając je na miliony kawałeczków. Daga podciągnęła nosem, jeszcze bardziej wtulając się w twoje ramiona. Mimo, że jak tak bardzo nienawidziłeś, teraz doskonale ją rozumiałeś. Zrobiło ci się nawet jej szkoda. 

-Dagmara. Jak?! Kiedy?! - pytałeś ze strachem. 

-Sama nie wiem. Przyjechała do nas moja mama. Na szczęście choć Antka to ominęło bo z nim została. Spacerowałam z Olim po chodniku. Nagle usłyszałam potworny pisk hamulców i gdy się obejrzałam Oliwier już leżał, cały we krwi. On nie może umrzeć.- odpowiadała, łkając cicho.

-Ale jak to się stało, że tobie nic nie jest? Specjalnie uciekłaś?! - wykrzykiwałeś, nie mogąc zapanować na swoimi emocjami. 

-Michał jak możesz tak mówić?! Do cholery przecież wiesz jak kocham Oliwiera! On szedł ze strony szosy...- wpadła w jakąś histerię.

-Co z nim? - zapytałeś, spoglądając w stronę karetki do, której właśnie wszedł jeden z ratowników. 

-Podobno kilka następnych godzin zadecyduje czy przeżyję. Jego stan jest...- dławiła się łzami.

-Krytyczny. To chciałaś powiedzieć?

Szatynka przytaknęła głową i ułożyła swoją głowę na twoim ramieniu. Byłeś za bardzo zrozpaczony, by zwracać uwagę na takie szczegóły. Teraz nie liczył się trening. Najważniejsze było zdrowie twojego syna. On musiał żyć! Był przecież taki młody. Chciałeś by w przyszłości jak dorośnie został piłkarzem. Nie mógł umrzeć! Tak bardzo byłeś z nim zżyty. Wyjąłeś z kieszeni komórkę, wybierając numer Mariusza. Wlazły po długim czasie podniósł wreszcie słuchawkę, a ty opowiedziałeś mu o wszystkim co się wydarzyło. Stanowczo nakazał ci być teraz z Dagmarą i ją wspierać, zamiast trenować na hali z kolegami. Miałeś w końcu jeszcze wieczorny trening. Natychmiast otworzyłeś drzwi i wybiegłeś z samochodu. Zatrzymałeś się tuż przed karetką. Słyszałeś tylko krzyk swojej żony i dźwięk klaksona. Jeden z ratowników  posłał w twoją stronę wściekłe spojrzenie, a po chwili wysiadł z pojazdu podchodząc do ciebie.
Poinformował cię szybko o stanie blondyna i ponownie zajął miejsce z tyłu, a karetka ruszyła na sygnałach w kierunku szpitala. Opadłeś na kolana, łapiąc się za głowę. To nie może się dziać na prawdę! To tylko głupi sen! Szczypałeś się po rękach, a ludzie patrzyli na ciebie jak na wariata. To działo się naprawdę! Dagmara zatrzasnęła drzwi auta i pobiegła w twoim kierunku. Gdy chciała cię podnieść, wyrywałeś się z jej uścisku. Słyszałeś głośny jęk. Dopiero po chwili zorientowałeś się, że wydobywa się on z twojego gardła. Tak bardzo cierpiałeś. 


Gdy ciebie zabraknie i ziemia rozstąpi się 
W nicości trwam 
Gdy kiedyś odejdziesz 
Nas już nie będzie i siebie nie znajdziesz też 
Karolina  

O wszystkim dowiedziałaś się jako ostatnia. Nieświadoma tego co właśnie przeżywają Winiarscy z uśmiechem na ustach ruszyłaś w kierunku ich mieszkania. Nacisnęłaś na dzwonek i cierpliwie czekałaś aż Dagmara ci otworzy. Ku twojemu zdziwieniu drzwi otworzyła ci starsza pani, z małym dzieckiem na rękach. Od razu pomyślałaś, że jest to za pewne matka Michała albo Dagi. Kobieta zaprosiła cię do środka, a ty uśmiechnęłaś się szeroko do małego Antosia. Dziecko odpowiedziało ci klaśnięciem w swoje małe rączki, a ty uśmiechnęłaś się w kierunku babci chłopca. Zabrałaś z jej rąk dziecko, aby w spokoju mogła przygotować dla was kawę. Po chwili usiadła na przeciw ciebie, mierząc cię wzrokiem od góry do dołu. W zaledwie kilku minutach wyparował twój dobry humor, udzielając miejsca smutku i rozpaczy. Pani Ewa odebrała telefon a po chwili wypadł jej z rąk. Po jej policzku, zaczęły spływać łzy. Nie wiedziałaś kompletnie co się dzieje. Dopiero po chwili go ją uspokoiłaś opowiedziała ci co wydarzyło się na drodze. Kochałaś Oliwiera. Był dla ciebie jak własny syn. Po twoim policzku spłynęło kilka łez. Po chwili siedziałaś już wtulona w mamę Dagmary i zanosiłaś się z nią głośnym płaczem. Twój wzrok przyciągnęło jasne światło. Nie przewidziało ci się. Na niebie mignęła kolejna błyskawica. A tuż nad mieszkaniem Winiarskich rozległ się zagrzmiało. Z nieba lunął strumień deszczu. Niebo jakby płakało wraz z wami wszystkimi. Michałem, Dagmarą, tobą i panią Ewą. 

                                                  ***
Zatańcz ze mną jeszcze raz 
Chcę chłonąć każdy oddech twój 
Co z nami będzie? - uwierz mi 
Tak jak ja nie kochał nikt
Dagmara 

Siedziałaś tuż przy Michale, wpatrując się tępo w ścianę. Już od kilku godzin niedaleko was Oliwier był operowany na bloku operacyjnym. Nie płakałaś już bo zwyczajnie zabrakło ci łez. Ukradkiem spojrzałaś na Winiarskiego. Brunet siedział cicho, z przesłonioną dłońmi twarzą. Nawet nie wiedział jak trudne jest dla ciebie przebywanie w jego towarzystwie. Choć kochałaś Mirka, Michał nie był ci obojętny. Kochałaś go, ale w zdecydowanie inny sposób. Chciałaś jego szczęścia. Nigdy nie chciałaś widzieć jak siedzi i żali się nad swoim życiem. W tej chwili chciałaś by na jego twarz powrócił ten szeroki i magiczny uśmiech. Uśmiech w, którym się zakochałaś od pierwszego spotkania. Nagle uniósł głowę do góry i spojrzał na ciebie beznamiętnym wzrokiem. Jego lazurowe oczy, zawsze wypełnione blaskiem teraz jakby straciły swój urok. Jego tęczówki pozbawione tego szczęścia, nie były tymi w, których się zakochałaś. Uwielbiałaś się w niej wpatrywać godzinami. Teraz gościł w nich smutek i ból. Nie mogłaś patrzeć jak cierpi. Odwróciłaś swój wzrok w kierunku drzwi, z których właśnie wyszedł lekarz. Natychmiast zerwałaś się z krzesła i podeszłaś do niego. Michał po chwili dołączył do ciebie. 

-Operacja się udała. Miejmy nadzieję, że powoli dojdzie do siebie. Na razie przebywa w śpiączce. - oznajmił delikatnie się uśmiechając starszy mężczyzna.

-Czy możemy do niego wejść?- zapytał niepewnie twój mąż.

-Teraz nie. Może później. Do zobaczenia! - ruszył w kierunku pokoju lekarskiego. 

Nikt nie mógł sobie teraz wyobrazić jaką ulgę czułaś po słowach lekarza prowadzącego twojego syna. Podeszłaś do okna, wpatrując się w widoki Bełchatowa. Nagle za tobą stanął brunet. Michał objął cię w pasie i zaczął powoli kołysać. Uśmiechnęłaś się pod nosem i odwróciłaś głowę w jego stronę. W tej chwili tak bardzo chciałaś go pocałować. Niestety, nie wiedziałaś czy możesz to zrobić. 

-Michał.- szepnęłaś, wpatrując się głęboko w jego oczy.

-Tak Daga?- spojrzał na ciebie pytająco. 

-Mógłbyś coś dla mnie zrobić?

-Zależy co. - mruknął prawnie niesłyszalnie.

-Za niedługo nasz rozwód, a ja chciałam się z tobą pożegnać. Czy mógłbyś mnie ostatni raz pocałować?- zapytałaś niepewnie, opuszczając głowę.

Zdecydowanie go zaskoczyłaś. On jednak wiedział, że potrzebujesz teraz jego bliskości. Mimo, że nie czuł już do ciebie miłości postanowił spełnić twoją prośbę. Delikatnie chwycił za twój podbródek, zmuszając cię do spojrzenia w jego oczy. Lecz ty nie mogłaś. Gdy w nie spoglądałaś serce ci się krajało na ich widok. Były takie smutne, bez namiętne. Michał zbliżył się do ciebie znacząco, a ty przymknęłaś powieki. Po chwili poczułaś już jego mekki wargi na swoich ustach. Musnął je lekko, a następnie pocałował cię z całej siły, oddając w ten pocałunek całe swoje uczucie. Chciał aby wasz ostatni pocałunek był przepełniony uczuciem, które łączyło was przez te długie lata. 

***
Działy się tutaj takie nudy, więc postanowiłam was zaskoczyć :) Ktoś się czegoś takiego spodziewał? Wiecie, jak ja uwielbiam was zaskakiwać :3 Ciekawa jestem waszych reakcji :) Mam też dobrą wiadomość :) Po zakończeniu Maćka lub Michała, startuje z nowym opowiadaniem również o tematyce siatkarskiej. I zmiana planów. Nie będzie to opowiadanie z Bartkiem w roli głównej, a z proszę o bębenki... Mattem Andersonem! W ostatnim czasie bardzo go polubiłam ( bądźmy szczerzy- więcej niż polubiłam :D chyba się już domyślacie o co chodzi) i postanowiłam napisać o nim historie. Będzie chyba wyjątkowa, bo nie zacznie się jak inne pisane przez mnie :) Być może któraś z was byłaby chętna na w spółkę ze mną właśnie tego bloga? :) Moje  gg (39313378). To jak będziecie czytać Matta? :3 Bartek prawdopodobniej będzie pisany na raz  z Andersonem, albo po zakończeniu historii amerykańskiego siatkarza :) Pozdrawiam i do zobaczenia w piątek :) 
PS: Zapraszam do wyrażenia opinii w komentarzu. Przepraszam za moje rozgadanie :D Mam nadzieję, że wybaczycie :* 

12 komentarzy:

  1. Po tylu niespodziankach jakie umiesz wyrządzić powinnam się przyzwyczaić, że w zaskakiwaniu jesteś najlepsza! Ale nie mogę. Z każdym razem jest coraz większe :D Dobrze, że Michał nie odepchnął Dagi kiedy ta go potrzebowała. Rozdział cudny! Pozdrawiam i weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha dziękuję za taki miły komplement :) Nie wiem czy najlepsza, ale uwielbiam was zaskakiwać :) Nom wiesz, może i już jej nie kocha, ale jest człowiekiem dobrym i wie kiedy pocieszać :) Choć sam nie jest w lepszym stanie :) Dziękuję bardzo :* Pozdrawiam i również życzę weny :* A Matta chcesz czytać? :)

      Usuń
    2. Nie za bardzo przepadam za siatkarzami z USA, ale jak będę miała czas to zajrzę :)

      Usuń
    3. Okay :) Byłabym ci bardzo wdzięczna, bo trwasz ze mną od Andreasa i chciałam, żebyś trwała do ostatniego opowiadania ( prawdopodobnie będzie to to o Macie) :)

      Usuń
  2. Jejku :) Dziewczyno masz talent .. Zaczelam niedawno czytac 1 rozdzial a teraz jestem juz tutaj .. Nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu .. Nie wytrzymam ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże dziękuję za takie słowa :3 Cieszy mnie to, że cię wciągnęło :) Wytrzymasz, być może dziś go napiszę i dodam, bo jutro piątek z meczami :) Polska-Iran i Matt z USA-Serbia o tej samej godzinie :D Będę musiała przełączać w tej i z powrotem :D Pozdrawiam nową czytelniczkę :*

      Usuń
  3. Masakraaa....całkowicie zaskoczyłaś mnie takim rozwojem sytuacji! :) Dobrze, że Oli przeżył. Oskarżenia Michała wobec Dagmary, chociaż z jej opowiadań i tego wszystkiego co działo się w jej życiu...może i byłaby do tego zdolna. Nie wiem...A jej prośba no troche taka nie na miejscu xD chociaż ja tam nie wiem..:D
    Co ja mam powiedzieć na opowiadanie z MATTEM ???? CZEKAM KOCHANA <3 Musisz mnie koniecznie informować jeśli się pojawi. :)
    Gdybym NIE miała tylu opowiadań na głowie to spróbowałabym współpracy z Tobą :/
    Pozdrawiam i weny życę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale wiesz, że uwielbiam zaskakiwać :D Na razie żyję, ale nie bądź taka pewna :) No może byłaby :) Wiesz za niedługo mają rozwód, a ona po prostu chciała się pożegnać z Michałem. Widzę, że nie tylko ja jedna mam świra na jego punkcie xD Jasne, nie ma sprawy :) Nom spoko :) Pozdrawiam i nawzajem weny :*

      Usuń
  4. Ej no, to twoje opowiadanie, a ja zupełnie czuję się jak w swoich "Pozorach Małżeństwa" :O
    Jednak to opowiadanie jest inne, bardziej zwariowane niż to moje.
    Całuje :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To źle czy dobrze, bo nie wiem? :D
      Bo ja uwielbiam zaskakiwać i komplikować :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  5. Nie spodziewałam sie czegoś takiego, bardzo mnie zaskoczyłaś. I ta bliskość pomiędzy Michałem i Dagmarą *-* Podoba mi się to :)
    Oby Olo z tego wyszedł, bo inaczej chyba się popłaczę.
    Opowiadanie z Andersonem? Hmm...zawiodłaś mnie, bo byłam nastawiona na Bartka -,- ;(
    Matta raczej czytać nie będę, ale jeśli zdecydujesz się na Bartka to na pewno będę :)

    PS Heh, w tym rozdziale Karolina mi strasznie przeszkadza swą obecnością :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z góry przepraszam, że czytam dopiero teraz, ale nie miałam ostatnio czasu wchodzić na neta :P Dziękuję bardzo za dedykację :D Po pierwsze świetny pomysł z tymi cytatami z piosenki E. Bartosiewicz :) Po drugie kompletnie mnie zaskoczyłaś tym wypadkiem Oliwera. Czytałam z otwartymi ustami. Mam nadzieję, że z tego wyjdzie ;) Po raz kolejny zapewniam, że będę czytać Matta <3 Dobra, lecę czytać następny :)

    OdpowiedzUsuń